Dziewiętnastego dnia pobytu w Rzymie (licząc moje poprzednie pobyty), poczułam przygnębienie. Uświadomiłam sobie, że mimo mojej determinacji i dużego wysiłku fizycznego (intensywne zwiedzanie w upale!), nigdy nie poznam w tym mieście wszystkiego i nigdy nie będę mogła mieć przekonania, że Rzym znam. Przypomniała mi się też rozmowa, o której gdzieś słyszałam, pewnej turystki pytającej mieszkankę Rzymu o drogę:
- Niestety, ja nie znam dobrze Rzymu, mieszkam tu niedługo, tylko piętnaście lat - padła odpowiedź.
Jakie jest wyjście? Może popatrzeć na wiele zabytków jednocześnie.
Najpierw z tarasu na wzgórzu Pincio obejrzymy Piazza del Poppolo. Bardzo znany plac, większość turystów go odwiedza, głównie ze względu na kościół Santa Maria del Poppolo, w którym znajdują się obrazy Caravaggia i Rafaela. Niestety, ja byłam tu trzy razy i zawsze ten kościół był zamknięty. Na środku placu stoi jeden z obelisków przywiezionych z Egiptu, jest z XIII wieku p.n.e. Są tutaj także dwie fontanny i w ogóle otoczenie jest bardzo ciekawe, nie można tego placu pominąć.
Widok Rzymu ze wzgórza Pincio. Bardzo dużo schodów musiałam pokonać, żeby tu się wdrapać.
W Rzymie jest kilka wspaniałych punktów widokowych. Tutaj widok z tarasu Monte Gianicolo na Zatybrzu.
A to panorama miasta z Ogrodu Pomarańczowego na Awentynie.
I ze Schodów Hiszpańskich. Pode mną 138 stopni do zejścia na dół.
Jest jeszcze kilka innych atrakcyjnych miejsc, z których można obejrzeć panoramę Wiecznego Miasta. Przede wszystkim kopuła na Bazylice św. Piotra. Niestety, nigdy nie próbowałam tam dotrzeć, podobnie jak i na Zamek Anioła.
Lubię oglądać panoramy, zawsze staram się wyławiać wzrokiem znajome miejsca. Czasami myślę sobie, że dobrze by było, gdyby do wypatrzonego obiektu dało się przeskoczyć nad dachami. Albo być Ikarem, ale w taki upał?