Nieprzyjemny, bardzo wietrzny listopadowy wieczór. Wieczór koloru mojego soku winogronowego, który mam przed sobą w filiżance. Kilka tygodni temu moi sąsiedzi dali mi dwie skrzynki pysznych ciemnych winogron. Nie miałam na nie ciekawego pomysłu, więc postanowiłam ugotować sok. Gotowałam go w czasie trwania Konkursu Chopinowskiego. W kuchni w wielkim garnku gotowały się winogrona, a ja siedziałam przed telewizorem w swoim pokoju, słuchając muzyki. Kiedy sobie przypominałam, biegłam do kuchni, mieszałam zawartość garnka i wracałam słuchać Chopina. Rezultat był taki, że bardzo dużo soku wykipiało, ja poparzyłam rękę, poplamiłam bluzkę, a kuchnia była w czerwone plamy. Ale wszystko dobrze się skończyło i teraz piję sok przepojony muzyką.
Czytam książkę, którą polecała Jadwiga , Jadziu, jeszcze raz dziękuję! "Panienka w PRL-u" - taki tytuł. Autorką jest Jolanta Wachowicz-Makowska. Czytam z dużym zainteresowaniem, bo PRL to także i mój czas, czas mojej młodości, czas moich studiów, przyjaźni, ważnych decyzji. Realia, które opisuje Autorka, także te bolesne i absurdalne, są mi dobrze znane, znałam także wiele osób wymienianych w tej książce.
Ale na razie dosyć o tym, wracam do czytania.